|
Rok mojej wielkiej, niezapomnianej przygody. Czas na małe podsumowanie.
Stałam
się zupełnie innym człowiekiem. Nawet przez ułamek sekundy nie
żałowałam podjętej decyzji i z każdym dniem coraz bardziej się z niej
cieszę. Moje życie zmieniło się o 180 stopni, zaczęłam wszystko od nowa. |
Przede wszystkim zaczęłam żyć na własny rachunek, dla siebie, tak, jak ja chcę, a nie tak, jak chciał ktokolwiek ode mnie. To było dla mnie uczucie, jakiego nie potrafiłam sobie wyobrazić. Od zawsze miałam wpajane poczucie, że człowiek jest istotą społeczną, że należy liczyć się z opinią innych ludzi. Ja tymczasem zawsze miałam poczucie, że jestem inna, niż wszyscy. Że nigdzie nie pasuję. Że w żadnej grupie, w żadnym towarzystwie, w żadnym środowisku nie czuję się 100 sobą. Szukałam różnych osób i grup, gdzie mogłabym się wpasować, ale zawsze czułam się outsiderem. Często starałam się z tym walczyć i próbować wpasować, jednak budziło to we mnie coraz większe frustracje. Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak?
Po podjęciu decyzji o wyjeździe, jeszcze zanim wyjechałam, często oglądałam bajkę Vaiana i namiętnie słuchałam piosenek. Tytułowa bohaterka czuła się podobnie, jak ja.
Piosenka z Vaiany
"Czy dobrze będzie tu i mnie?
Mogę wzorem być, ludziom siłę dać,
jakby nigdy nic swoją rolę grać,
lecz ten głos jak zbyć
Kiedy szepcze tak
czemu gnębi mnie?
(w oryginale "what's wrong with me?" czyli co jest ze mną nie tak? Co bardziej do mnie pasowało)
Widzę światło na wodzie co lśni jak ogień
Daleko stąd marzenia są
Dobrze wiem, że to światło woła mnie, woła w drogę
Chcę znaleźć je
Za horyzont biec, dosyć siły mieć
Gdzie się niebo i morze chcą zejść, coś woła
Czy blisko stąd marzenia są?
Wiem, że łódź moją pchał będzie wiatr i mnie wesprze
pół kroku stąd marzenia są!"
I mnie wołało. Wbrew wszystkiemu. Podobnie, jak Vaiana nie miałam pojęcia, co właściwie mnie czeka. Vaiana podczas swojej misji wstawiła serce na właściwe miejsce, czym przywróciła równowagę całej przyrodzie. Ja podczas swojej misji zajrzałam głęboko w swoje serce i przywróciłam równowagę swojemu światu. Przestałam uzależniać swoje życie od innych ludzi jak również ogólnie od wszystkiego, co jest niezależne ode mnie. Skupiam się na tym, co ja mogę zrobić tu i teraz, nie zajmuję się tym, co robią i mówią inni ludzie.
Kojarzycie Laskę z chłopaki nie płaczą? Myślę, że Laska powiedział w tym filmie jeden z najmądrzejrzych cytatów ever.
Kurwa serio TO JEST TAK PROSTE! Naprawdę. Dlaczego ludzie tego kurwa nie robią? Ja długo nie zadawałam sobie tego pytania, tylko żyłam tak, jak myślałam, że chcą ode mnie inni. Całe życie coś trzeba było zrobić. Iść do szkoły, później iść do pracy, iść na studia, i tak dalej.
Później długo szukałam odpowiedzi, czego ja tak naprawdę chcę. Potrafiłam coraz dokładniej sprecyzować, czego na pewno nie chcę, ale nadal nie było dla mnie jasne, czego chcę.
|
Nie zapomnę jak byłam nad morzem 2 lata temu. Stwierdziłam, że dobrze mi
jest nad morzem. Wiedziałam, że coś z tym morzem jest na rzeczy, jednak
to nie Gdańsk mnie wtedy wołał, choć wyraźnie wtedy kazał mi otworzyć
oczy. |
Krótki wyjazd, zmiana środowiska, chwilowe oderwanie się od codziennego kieratu oraz towarzystwa pozwoliło mi spojrzeć nieco z dystansu na wiele spraw.
Gdy zaczynałam układać swoje życie w Norwegii od nowa, nie byłam od nikogo uzależniona, więc mogłam sobie pozwolić na robienie dokładnie tego, co chcę. Przede wszystkim intuicyjnie wybrałam doskonałe miejsce dla siebie. Są i góry i morze i fiordy, wszystko za darmo, miejsce jest absolutnie przepiękne. I wtedy wreszcie pojawiła się w mojej głowie odpowiedź na to zajebiście ważne pytanie: Co lubię w życiu robić. Czyli:
- Jeździć rowerem
- Chodzić po górach
- Przebywać samej na łonie natury
- Czytać książki
- Rysować i malować
- Pływać w otwartych zbiornikach wodnych
- Pisać bloga
I właśnie to wszystko mogę robić! I sprawia mi to radość, która jest bezcenna! Dosłownie, bo robiąc te wszystkie rzeczy, które są albo darmowe albo bardzo tanie.
Zajrzenie wgłąb siebie i odnalezienie tam odpowiedzi, na pytanie co się lubi robić nie jest zbytnio modne i promowane. Bo nikt na tym nie zarabia. Więc ja to mówię, powtarzam za klasykiem Laską.
Po co się mówi, że człowiek jest istotą społeczną, że potrzebuje innych ludzi? Myślę, że owszem potrzebuje, ale nie w takim stopniu, jak jest najczęściej. Myślę, że dla wielu ludzi samotność jest nie do zniesienia, bo wtedy musieliby zajrzeć wgłąb siebie i prawda by wyszła na jaw, a często bywa bolesna. Dlatego poznawanie ludzi, podglądanie, rozmowy, spotkania, to wszystko tworzy szum i mętlik, przez który nie słychać swojego wewnętrznego głosu. Próby spełniania cudzych oczekiwań są skuteczną wymówką do nie robienia tego, co nas "woła".
Gdy tymczasem idąc za swoim powołaniem, bez względu na to, co mówią inni daje maksimum satysfakcji, która może być dla innych niezrozumiała, ale to nieważne.
Tego właśnie nauczył mnie mój rok w Norwegii. Tego i wiele wiele innych rzeczy.