sobota, 5 października 2019

Małe podsumowanie po 5 miesiącach mieszkania w Norwegii


Minęło 5 miesięcy mojego mieszkania w Norwegii, czas na małe podsumowanie.
Ogólnie nadal jestem zauroczona, wszystko mnie cieszy. Mimo, że większość Polaków, jakich spotykam na swojej drodze mówi mi, że to tylko tak na początku, że później będę miała dość. Oczywiście mówią tak, a sami nadal mieszkają ;) Ech Polacy, uwielbiacie narzekać i wynajdywać złe strony w każdej sytuacji. Ja natomiast potrafię znajdować pozytywne strony w każdej sytuacji. Na przykład jak pada deszcz to się cieszę, bo wiem, że dzięki niemu przyroda jest taka piękna.

Kawa
"Maksymalnie jedna kawa dziennie" - chciałabym poznać historię tej kartki znalezionej na jednym z biurek, jakie sprzątam.

Słyszałam, ze tu się pije dużo kawy. Ale to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Kawy jest tyle ze jako wielbicielka smaku kawy ciężko mi się powstrzymać i biorę udział w tym szaleństwie. Na przykład jak ktoś jest kierowcą to może sobie kopic za niewielkie pieniądze (jakieś 300 koron, niecałe 2 godziny pracy)  kubek na stacji benzynowej i wtedy ma przez rok wielką dolewkę kawy. We wszystkich miejscach jakie miałam okazje sprzątać czyli biura banki budowy warsztaty stołówki wszędzie jest ekspres ciśnieniowy lub przelewowy, choć najczęściej oba i oba są używane. W jednym biurowcu na jednym pietrze było chyba z 5 takich dużych ekspresów do kawy i do każdego szla paczka ziaren dziennie. Oczywiście nie jest to taka kawa jak we Włoszech, czy jak w Polsce się zazwyczaj pije, jest sporo słabsza. Po sobie widzę, że nie ma takiej mocy, albo się uodporniłam. Sprzątanie biur polega głownie na wycieraniu z biurek kółek od kubków po kawie, wycieraniu z podłogi plam po kawie itd. Kółka po kubkach są wszędzie nawet w kiblu. 
W Polsce słyszałam kiedyś, pracodawca mówi, że zaleta pracy u nas jest to, ze mamy fajny ekspres do kawy, co nie? Tu by to pewnie zabrzmiało tak, jakby powiedział - hej, w tym budynku masz toaletę i możesz z niej skorzystać kiedy chcesz. Mam wrażenie ze gdyby Jezus chciał sie objawić w Norwegii to by wyglądało tak: podczas zawieruchy do biura nie dotarł  kurier z kawą, Maryja w panice biegnie do Jezusa i mówi - nie maja juz kawy. Jezus na to - czy to moja lub twoja sprawa niewiasto? Następnie każe napełnić woda ekspresy i leci z nich kawa. I wszyscy wierzą, że to zbawiciel.
Długo się zastanawiałam, do czego można porównać te ilości wypijanej kawy, żeby Polacy zrozumieli. Wyobraźcie sobie sobotni wieczór, grupa kawalerów w pubie i piwo. Tak jak tam na nikim wrażenia nie zrobi wypite 6 czy 8 piw tak tu nikogo nie zdziwi wypijanie 6 czy 8 kaw dziennie w pracy.

Maliny
Nigdy w życiu nie widziałam takiej obfitości malin jak tu. Jak w lipcu jezdziłam rowerem do pracy to po drodze mam milion krzaków obsypanych różową słodyczą tak że gałęzie się uginają.

Nigdy w życiu nie widziałam takiej obfitości malin jak tu. Jak w lipcu jeździłam rowerem do pracy to po drodze mam milion krzaków obsypanych różową słodyczą tak że gałęzie się uginają. Maliny pyszne i tak dojrzałe, ze po dotknięciu spadają do ręki. Uwielbiam maliny i w przerwie miedzy miejscami zatrzymywałam się przy jakimś dorodnym krzaku, przez może godzinę obrywam aż się najem do syta. Nikt tego nie zrywa. Ta ilość mogę porównać do nie wiem, mleczów w maju? W sumie wykalkulowałam ze jakbym przez godzinę mopowała to zapracowałabym na to żeby kupić kilka pudelek malin w sklepie, ale dla mnie to takie naturalne obrywanie owoców prosto z krzaka. A tu niby wszyscy tacy zgodni z natura a malin nikt nie obrywa. Czasem jak ktoś widzi jak ogołacam krzak z entuzjazmem żula który znalazł w popielniczce na pol wypalone szlugi to patrzą na mnie ze zdziwieniem. Czasem się zastanawiam, czy to ze mną jest coś nie tak? O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ze omijają krzaki przy głównych drogach, to nawet przy ścieżkach rowerowych oddalonych od dróg nikt nie zrywa malin. Chociaż ja tam się nie przejmuję tym, że rosną przy drodze. Ileż taka malina zdąży wchłonąć tych spalin w ciągu swojego krótkiego żywota? Nieważne. przynajmniej nie pryskane.

Rowery

Jazda rowerem nie jest tu tak popularna jak w Szwecji w Malmø czy nawet w Warszawie. Słyszałam, że bardzo kradną rowery. Ale za to zauważyłam, że jest mnóstwo rowerów przy śmietnikach. Bez koła, bez siodełka, lekko pordzewiałe... bardzo częsty widok. Jak już ktoś jeździ to przeważnie wygląda na zapaleńca, kask, specjalne ciuchy itd. W biurach, gdzie dojeżdżam jest wiele udogodnień dla rowerzystów - oczywiście zamykane na chip parkingi, ale też wszędzie praktycznie jest pomieszczenie do przebrania się z suszarnią, gdzie można wysuszyć ciuchy i buty jak się człowiek po drodze zapoci lub przemoknie. No i prysznice w pracy, super sprawa, też w większości miejsc, i faktycznie ludzie z tego korzystają. Słyszałam mit, że Norwedzy to brudasy i się rzadko myją, oficjalnie obalam ten mit - na pewno jak wszędzie zdarzają się takie osobniki, ale ja spotkałam się z czymś raczej odwrotnym.

Płyny antybakteryjne

W większości miejsc jakie sprzątałam są płyny antybakteryjne zarówno w toaletach jak tez na stołówkach. Ludzie z tego korzystają cały czas. Kolejny przykład ze życie w zgodzie z naturą nie jest takie kompletne. Przecież bakterie są dla nas zupełnie naturalne i niezbędne. Może ten płyn jest uzależniający? Pachnie jak wódka, może alkohol się wchłania przez skore i działa :-) użyłam kilka razy, masakrycznie wysusza, wiec biznes się kreci, najpierw płyn później kremy do rąk... 

Uśmiech i życzliwość

Ludzie w sklepach, na ulicy są mili, uśmiechnięci i życzliwi. Jak przychodzę do pracy to witają się z uśmiechem. Jak ktoś cie szturchnie na ulicy to raczej przeprosi i się uśmiechnie, niż powie "jak leziesz". Ostatnio nad woda pogadałam chwile z sympatyczna panią. Powiedziała ze ich naród jest zadowolony i szczęśliwy, ze maja fajny kraj, godne życie, dobre zarobki, dlatego są mili.i życzliwi. O tym, ze jestem wdzięczna, ze mam szansę żyć w tym pięknym kraju. Zarabiać fajne pieniądze i czuć się dobrze. Ze podoba mi się oprócz natury i zarobków tez uśmiech i życzliwość innych ludzi. Powiedziała, ze moja praca jest bardzo ważna i potrzebna. Jak każdy Norweg z którym miałam okazje rozmawiać powiedziała ze jestem flink i norsk, czyli ze bardzo dobrze gadam po norwesku jak na kilka miesięcy. Nie wiem, co oni maja z tym flink.ale niech będzie. 

Centra handlowe
Ogólnie są dużo mniejsze niż w Warszawie, jest mało znanych u nas sieciówek. Co mnie zdziwiła ze toalety w galeriach są płatne i to aż 10 koron. A druga rzecz która mnie zdziwiła ze w jednej malej galerii handlowej jest dwa markety ogólnospożywcze, bo u nas zazwyczaj jest jeden. Nie wpływa to niestety na to, bezy była jakaś ostra konkurencja cenowa miedzy nimi. No i super sprawa każdy sklep ma obok szyldu z nazwą sklepu równie dużą jak nazwa informację o godzinach otwarcia a w nawiasie godziny otwarcia w niedzielę.
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia