Dziś odpowiem na najczęściej zadawane mi w ostatnim czasie pytania
1. Jak znalazłam pracę?
Moją pierwszą pracę mam przez jedną z agencji pracy tymczasowej, których jest tu mnóstwo. A o tej akurat agencji dowiedziałam się przez jednego z Polaków, jakich tu poznałam. To było fartowne zrządzenie losu, bo chłopak kiedyś zarejestrował się jako bezrobotny, dziewczyna z agencji zadzwoniła do niego akurat dzień wcześniej zanim się poznaliśmy, że szuka kogoś do pracy. A ja na drugi dzień pytam go, czy wie o jakiejś pracy. Od razu przekazał mi kontakt i dogadałam się błyskawicznie.
Dziewczyna, która mnie rekrutowała powiedziała, że zrobiłam na niej bardzo pozytywne wrażenie - że wyjątkowo rzadko się zdarza, że dziewczyna przyjeżdża zupełnie sama a nie jak większość do chłopaka. Może też rolę grał mój optymizm, zaangażowanie i pozytywne nastawienie. Na rozmowie o pracę i na podpisaniu kontraktu nawet nie zapytałam o zarobki. Ze słyszenia wiedziałam, że nawet najprostsza praca zapewnia godziwe zarobki, więc było dla mnie nieistotne kilka koron w tą czy w tą - bardziej liczyło się to, że dostanę legalny kontrakt i będę mogła dalej załatwiac formalności typu dnumer, konto w banku i tak dalej. Oczywiście kontraktu nie czytałam jeszcze, bo jest po norwesku.
2. Gdzie pracuję?
Agencja pracy która mnie zatrudniła zajmuje się głównie budowlanką, więc do tej pory moja praca polegała na sprzątaniu miejsc po budowie czy remoncie. Cudowna praca... Po latach spędzonych głównie na pracy umysłowej póki co czuję się nadal jak na wakacjach. Szorowanie kabin prysznicowych w akompaniamencie różnorodnej muzyki na słuchawkach bardzo pobudza do rozkmin. Dlatego z rozkoszą siadam w domku do kompa i piszę, obrabiam zdjęcia, gadam z ludźmi przez messengera. (kto chce pogadać przez messengera dzwonić po 15). Po powszedniej pracy gdzie przez cały dzień na przemian obrabiałam zdjęcia, rozmawiałam z ludźmi i siedziałam przy kompie to były ostatnie rzeczy jakie chciałam robić w wolnym czasie :D
Przede wszystkim ikke stress - nie ciąży mi nad głową widmo, że jak się pomylę na kasie to czekają mnie konsekwencje finansowe lub w najlepszym wypadku wielogodzinne sprawdzanie i doszukiwanie się gdzie może być błąd. No i ludzkie godziny pracy - 7-15 bardzo mi odpowiadają. I wolne weekendy wreszcie jak u normalnych ludzi. Podczas pracy jasno wyznaczona przerwa na żarcie, więc nie ma pokusy podjadania miedzy klientami jak wcześniej, a do tego mnóstwo ruchu - na pewno pozytywnie wpłyną na sylwetkę obok diety norweskiej :)
3. Ile zarabiam?
Jeszcze nie dostałam wypłaty. Znam stawkę brutto, ale od tego odchodzi jakiś podatek. Także wszystko się okaże. Też ile będzie godzin do wyrobienia się okaże. Ale podejrzewam że na wymarzony sprzęt foto zarobię dużo wcześniej, niż w tzw "dobrej pracy" w Polsce. Bo widoki norweskie zasługują na lepszy sprzęt niż mój soniaczek, oczywiście bez obrazy dla soniaczka, który sprawdza się póki co doskonale.
(kto zgadnie jaki sprzęt planuję kupić? )
4. Co robię w wolnym czasie?
Wreszcie mam jakiś wolny czas :) No na przykład piszę bloga. Chodzę po górach i okolicy. Chodzę do mojego najukochańszego miejsca czyli na Nordnes, gdzie się gimnastykuję i kąpię, i gdzie poznałam pierwszą osobę z Polski. Właściwie często tam słyszę polską mowę ale nie z każdym mam ochotę się zakumplować. Spotykam się z nowo poznanymi osobami. Chodzę po wszystkich sklepach w okolicy szukając najlepszych tilbudów. Czasem sobie odpalę ćwiczenia z norweskiego na kompie i rozwiązuję.
5. Jak się porozumiewam z ludźmi?
Póki co norweski najbardziej się przydaje np. przy szukaniu produktów w sklepie czy czytaniu co jest na znakach drogowych. Jeśli chodzi o porozumiewanie się z ludźmi każdy mówi po angielsku. No chyba że mówi tylko po polsku. A takich osób jest bardzo wiele - pracują w Norwegii po kilka lat i wystarczy im polski język. Nawet jak czasem w sklepie próbuję się dogadać swoim flaki norsk to od razu mówią do mnie po angielsku. Poza tym wszędzie jest pełno obcokrajowców więc dla nich też jest naturalne porozumiewanie się po angielsku. W pracy spotkałam ludzi z Sudanu, Chorwacji, Litwy, Ukrainy, Czech, no i rzecz jasna z Polski. Także większa szansa że ktoś zrozumie, jak powiem przepraszam, niż beklager.
6. Jak mi się mieszka?
Super. Mam malutki przytulny pokoik. Mam miłych i bardzo pomocnych współlokatorów. W mieszkaniu mam wszystko, co jest potrzebne do wygodnego mieszkania, nic mi nie brakuje (no może troszkę blendera). Mam przestronną kuchnię i dwie łazienki. Powoli przyzwyczajam się do gotowania na indukcji. Mieszkanie jest w takiej niskiej kamieniczce z zakręconymi schodami. Mieszkam prawie w centrum, więc wszędzie mam blisko na piechotę. Od kiedy przyjechałam, komunikacją jeździłam dopiero ze 4 razy. Do parku i do morza mam rzut beretem. Przez to, że moi współlokatorzy są (jak dla mnie) ekstremalnymi czyściochami to i ja się uczę porządku. Jak wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one. Dlatego nauczyłam się zmywać od razu po przygotowaniu posiłku. Inna rzecz że tu się tak nie syfi - nie ma tyle kurzu z ulicy, woda jest miękka więc nic nie załazi kamieniem. W pokoju też jest nieźle, ale to chyba tylko dlatego, że mam dużo miej rzeczy niż zazwyczaj - w każdym miekszaniu co mieszkałam po pewnym czasie gromadziłam stertę przydasiów. Tu mi to mniej grozi, przynajmniej narazie. Ale będę się starać nie wydawać kasy na pierdoły tylko odkładać na wymarzony sprzęcik. Żeby widoki z Norwegii były jeszcze piękniejsze.
Tyle na dziś, jak macie pytania to piszcie.
Na koniec fotka z ostatniej wycieczki.
Pozdrawiam i ściskam jak zawsze najmocniej jak potrafię!
Cieszę się bardzo, że masz już pracę i to tak fajną, że masz dużo wolnego.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz pracę. A najlepsze są chyba godziny wolnego na korzystanie z życia 🙂
OdpowiedzUsuńCieszę się twoimi sukcesami i jeszcze bardziej trzymam kciuki za Ciebie 😁
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie miejsce 😊 co do sprzętu to obstawiam Nikona 😉
OdpowiedzUsuń