|
No, kto może się pochwalić tym, że robi karierę zawodową idąc w ślady idolki z dzieciństwa? |
W pracy miałam okazję zdobyć doświadczenie w bardzo różnych
miejscach. Sprzątałam plac budowy, świeżo wyremontowany hotel, biura,
banki, stołówki. W firmach sprzątających się całkiem nieźle zarabia, to
niewątpliwie plus. Ale nie tylko to - muszę przyznać szczerze, że
naprawdę polubiłam taką pracę. Wiem, że osoby, które mnie znają będą w
szoku - bo od dziecka nie słynęłam z trzymania porządku. Zawsze byłam
straszną bałaganiarą, przez co dostawałam regularny opieprz najpierw od
rodziców i sióstr, później od pracodawców, od współlokatorów, od
chłopaka. No nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Lubiłam, jak jest
porządek, nawet lubiłam sprzątać raz na jakiś czas, ale przeważnie
znajdywały się ważniejsze rzeczy do zrobienia, i bałagan się kumulował. Z
pewnością dużą winę ponosił mój zwyczaj gromadzenia gratów i
przydasiów, na które nie było miejsca. Frustrowało mnie to, że w tym
swoim bałaganie często nie mogłam znaleźć niezbędnych rzeczy, jak klucze
czy telefon przed wyjściem z domu.
|
Przebrana w firmowy kombinezon i gotowa do pracy |
Teraz wiem, że po prostu nikt
mnie nie nauczył sprzątać. Moja mama też gromadziła graty i wolała
robić inne rzeczy, niż pedantyczne pucowanie chałupy. Przed wyjazdem
przeczytałam jakąs japońską książkę o sprzątaniu i wyrzucaniu zbędnych
rzeczy, ale też mi nie pomogła. Dopiero tutaj się nauczyłam sprzątania, a
jak to oswoiłam, to i polubiłam. Przede wszystkim nauczyłam się, jak to
robić szybko i sprawnie, co jak i czym. Ale odkryłam też cały sekret,
jak mieć porządek i czystość dookoła siebie bez wysiłku - polega na tym,
że trzeba to robić regularnie. Jak się sprząta często, to nie ma tego
dużo i można to zrobić błyskawicznie. Jak czasem wchodzę do niektórych
miejsc, to z pozoru wyglądają, jak świeżo posprzątane, a ja mam tam
sprzątać. Najpierw jak to zobaczyłam, to się zastanawiałam swoim jeszcze
starym trybem, po co sprzątać, jak jest w miarę czysto. Otóż po to, ze
jak się regularnie przeciera i odkurza, to się nie kumuluje syf. Jest to
też bardziej ekologiczne, bo do posprzątania większości rzeczy
wystarczy ścierka z mikrofibry czy mop i sama woda. Odkryłam to
przypadkowo - po prostu pierwsze szkolenia miałam od obcokrajowców, z
którymi nie mogłam się dogadać, które płyny do czego służą. Dlatego na
wszelki wypadek najpierw próbowałam samą wodą - serio, przy dobrej
jakości mopie wystarczy. Protip profesjonalisty - najlepiej jest mieć
dużo tych ścierek i mopów, często zmieniać i prać w automacie. Zamiast
płukać mopa - do kosza i nowy. Resztę zrobi za nas pralka. Przeczytałam
gdzieś, że sprzataczki często mają problemy z ukladem oddechowym właśnie
przez to, że wdychają chemię z tych różnych płynów - no cóż, w Polsce
przez twardą wodę wszystko bardziej załazi i częściej płyn jest
niezbędny, ale zachęcam do próbowania bez. Odkryłam też, że często
pranie w samej wodzie ciuchów też daje radę. Nauczyłam się też, na czym
polega odkładanie rzeczy na miejsce. Wcześniej mój powrót z pracy
polegał na tym, że rzucałam kutrkę, plecak i inne rzeczy na łożko, a jak
kłądłam się spać zrzucałam te rzeczy z łóżka i robił się bałagan, nic
nie mogłam znaleźć. Nie chodzi o to, że odkłada się skarpetki do
szuflady, ciuchy na krzesło a koszmetyki do jakiegoś pudła. Chodzi o to,
że każda konkretna para skarpetek powinna mieć swoją przegródkę, każda
bluzka swój wieszak, każda szminka swoją przegródeczkę w organizerze. I
wtedy człowiek się rozbiera i od razu odwiesza rzeczy na swoje wieszaki w
szafie i nie robi się bałagan. Drugi protip że nic nie może mieć miejca
na wierzchu czy na podlodze. Wtedy raz w tygodniu wystarczy przetrzeć
podłogę i meble i jest czysto cały czas. Oczywiście aby to osiągnąć,
trzeba się pozbyć rzeczy zbędnych. Ale na pewno warto.
|
Tak mam ochotę zrobić jak wstaję o 4 żeby na 6 zacząć pracę |
Rozłożyła mnie na łopatki Milagros ze Zbuntowanego Anioła :D
OdpowiedzUsuńWpis na plus :)
sama się rozłożyła na łopatki :D
UsuńNa ostatnim zdjęciu po ciężkim tygodniu pracy :D
Usuń