sobota, 2 listopada 2019

Siła spokoju


Ważne jest zdrowie, ważne są pieniądze, ważna jest rodzina i przyjaciele... Ale czy mieliście kiedyś tak, ze w poniedziałek w południe byliście już po pracy, siedzieliście nad morzem, wsłuchiwaliście się w szum fal, z poczuciem, ze nic nie musicie? Ze nie macie już nic na głowie? Ze jesteś tylko ty i spokój?  






Wiele jest dobrych filmów, ale ten jest mi wyjątkowo bliski, gdyż miał bardzo duży wpływ na moje życie. Pierwszy raz obejrzałam go kilka lat temu. Przede wszystkim zdejmuje klapki z oczu. Do bardzo wielu kwestii podchodzi z zupełnie niecodziennej perspektywy. Mamy tu młodego chłopaka, który uwierzył w to, w co wierzy większość. Ze ważne jest w życiu, żeby robić karierę, piąć się coraz wyżej, trenować coraz mocniej. Po co? Tego pytania Dan sobie nie zadał. Dał sobie wmówić, ze taki tryb życia daje szczęście. Jednak wciąż było coś, co mu nie dawało spać. Niby wszystko ładnie pięknie, robi karierę, rozwija się, jest podziwiany, ma wszystko, czego chce. A jednak w głębi duszy nie jest szczęśliwy. Na stacji benzynowej poznaje starszego mężczyznę, który zadaje mu pytania, jakich nikt mu jeszcze nie zadał. Poddaję w wątpliwość rzeczy, które dla Dana do tej pory były oczywiste jak 2 plus 2. Dan w pierwszym odruchu chce się bronić. Zastanawia się, jakim cudem koleś, który do niczego w życiu nie doszedł poucza jego jak ma żyć? Jego, który robi błyskotliwa karierę, osiąga ciężka praca rzeczy, których jeszcze nikt nie dokonał. Mówi - skoro jesteś taki mądry to czemu pracujesz na stacji benzynowej? Wtedy Sokrates mu odpowiada - to jest stacja obsługi. Służę ludziom. Nie ma ważniejszego celu.

Ten moment w filmie sprawił, ze nie tylko Danowi spadły klapki z oczu, ale i mi. Chyba pierwszy raz w życiu pomyślałam - a może faktycznie prosta praca jest tak samo ważna i wartościowa jak robienie kariery. Wykonywanie takiej pracy jak sprzedawca czy sprzątaczka nie musi oznaczać, ze jest się człowiekiem, któremu w życiu nie wyszło, który nie dał rady osiągnąć nic ważniejszego i robi to, bo tylko do tego się nadaje.
Pamiętam, jak kiedyś byłam dość blisko z pewną osoba, nieco starsza ode mnie. Opowiadała mi, ze w młodości pracowała jako księgowa. Wtedy, kiedy się znałyśmy, ciężko jej było znaleźć pracę w sklepie. Wtedy uważałam, ze jej nie wyszło w życiu. Zastanawiałam się, czemu tak się stało, i miałam nadzieję, ze mnie to nie spotka. Wtedy wybierałem się na studia, z którymi wiązała wielkie nadzieje. Teraz, po studiach, po tym, jak "robiłam karierę" od sklepów, przez call centra, przez całkiem fajne i ciekawe stanowiska, wylądowała jako sprzątaczka. Nie czuję, ze mi w życiu nie wyszło, wręcz przeciwnie. Oczywiście nie jest tak, ze oto znalazłam swoje powołanie, i będę tu siedzieć do końca życia. Ooo nie. To tylko kolejny etap w mojej drodze. Nie wiem, dokąd mnie ta droga doprowadzi. 
Żyjemy w społeczeństwie, gdzie każdy człowiek odgrywa bardzo ważna rolę i jest potrzebny. Jedni są szefami, dyrektorami, zarządca i królami. Dają innym pracę czy opiekę. Inni są całkowicie uzależnieni od społeczeństwa - od opieki i pieniędzy. Jeszcze inni są niemalże samowystarczalni. Każdy jest tak samo ważny i wartościowy. Nawet ten, co stoi pod sklepem albo ten, kto wymaga całodobowe opieki. Chociażby po to, by nauczyć ludzi miłości. Bo nie sztuką jest kochać kogoś, kto cię kocha. Sztuka jest kochać kogoś, kogo nikt nie kocha. Kogo kochać jest najtrudniej. Ale to osobny temat. Nie żebym była specem od miłości, takie teksty też padały w filmie. 

Ostatnio przypominam sobie serial, który uwielbiałam oglądać w dzieciństwie. Akcja Zbuntowanego Anioła obraca się wokół pokojówki, która mimo przeciwności losu lubi swoją pracę oraz próbuje udowodnić ludziom, ze służące są nie są gorsze od ich państwa. Serial wiele razy bardzo dobitnie pokazuje jak ludzie z tzw wyższych sfer robią gorsza siarę niż plebs, który uwielbiają oskarżać o prostactwo. Wiele przejaskrawionych przypadków, kiedy państwo oskarża służbę o to, co sami robią a czego się wstydzą. 

Pamiętajmy o tym, ze pracujemy żeby żyć, a nie żyjemy, żeby pracować. Ludzie często rozwijają się w swojej pracy, ale praca nie jest jedyną słuszna droga rozwoju. Wręcz przeciwnie, często może być przeszkodą. Czasem właśnie taką mm prosta praca jak sprzątanie sprzyja rozwojowi, bo nie męczy nadmiernie umysłu. Najwięcej rozkmin mam przeważnie podczas mopowania i dojazdów rowerem. Poza pracą piszę bloga, fotografuję i wróciłam do malowania. Robię to, co uwielbiam,  a czego nie robiłam jak pracowałam we wcześniejszych pracach. 
Czy zadałeś sobie kiedyś pytanie, co tak naprawdę uwielbiasz robić? Ci cię relaksuje i co możesz robić nawet wtedy, gdy nikt ci za to nie płaci, a wręcz przeciwnie, często do tego dokładasz? Co robisz nie dla prestiżu, nie żeby zaszpanować, nie żeby komuś coś udowodnić, tylko po prostu bardzo lubisz to robić? Dla mnie to są między innymi właśnie te rzeczy malowanie, fotografowanie oraz pisanie bloga. Fajnie, jak ktoś to czyta, jak komuś to się na coś przyda, jak komuś sprawi przyjemność patrzenie na moje zdjęcia, ale najważniejsze jest to, ze robię to, bo to lubię. I każdemu radzę zadać sobie to pytanie. Może jest tak, ze uwielbiasz malować, grać na gitarze, wyszywać, grać w piłkę, jeździć na rolkach czy piec ciasteczka, ale porzuciłeś to dawno temu bo tak cię pochłonęła praca zawodowa. Bo też dałeś sobie wmówić, ze najważniejsza jest kariera i trzepanie hajsu. Ja nie trzepie hajsu na blogu więc mówię na nim to co myślę, jest to jedno z niewielu niezależnych mediów. Więc mówię rób to co kochasz. Telewizja, radio i reklamy ci tego nie powiedzą, ale powiem ci to ja. 

Drugi raz oglądałam film "Siła spokoju" z bliską mi osoba. Jednak tej osobie nie przypadł do gustu, dlatego od razu mówię nie jest to film, który wszystkim się spodoba. Może nawet mi ten film by się nie spodobał, gdybym obejrzała go powiedzmy 7 lat temu. Wtedy pewnie uznałabym go za bzdurę w momencie, gdy Sokrates mówi do Dana - zero seksu, alkoholu, papierosów, mięsa.

Trzeci raz obejrzałam ten film, gdy sama spotkałam Sokratesa. Na mojej drodze pojawił się człowiek, który podobnie jak w filmie pomógł mi dostrzec wiele rzeczy. Otworzył oczy na wiele spraw i dał wiele zaskakujących lekcji życia. No zupełnie czym innym jest oglądać coś czy czytać a inaczej z kimś takim przebywać. Razem jeść, pić, wchodzić po górach, dotrzymywać mu tempa, obserwować na żywo jak reaguje w określonych sytuacjach. Patrzeć jak spędza czas i jak traktuje innych ludzi. A przede wszystkim przebywać z osobą, która jest uosobieniem słów "siła spokoju", której nie można wyprowadzić pierdołami z równowagi. Nie jest trudno spotkać mądrych ludzi, którzy posiadają ogromną wiedzę, doświadczenie życiowe, którzy potrafią mądrze doradzić. Takich ludzi jest sporo, ale spośród nich niewiele jest osób, które same się stosują do zasad, które doradzają innym. Niemal każdy wie, co jest zdrowe, jak o siebie dbać. Co robić a czego unikać, by się dobrze czuć. Ale czy każda z tych osób faktycznie to robi? A jeśli tak to czemu tak jest? 
 



 

Czwarty raz obejrzałam ten film, by pokazać go innej bliskiej mi osobie, tym razem ku mojej uciesze film się spodobał. A piąty żeby zrobić screeny. 
Film jest prawdziwa skarbnica aforyzmów, niczym książki Paulo Coelho. Dla mnie był ważny, bo po pierwsze utwierdził mnie w wielu rzeczach, które intuicyjnie przeczuwam. Po drugie otworzył oczy na wiele spraw. Ale przede wszystkim film mnie znalazł w odpowiednim dla mnie momencie, kiedy go potrzebowałam.
Dopiero za którymś razem po obejrzeniu sięgnęłam po książkę, która był zainspirowany. W porównaniu do książki film jest jak wierzchołek góry lodowej, książka porusza o wiele więcej kwestii. Jest genialna na pewno jeszcze do niej wrócę. Film wiele rzeczy bardzo upraszcza, dzięki czemu jest przyjemny w odbiorze nawet dla tych, którzy niekoniecznie interesują się takimi tematami, jak medytacja, wegetarianizm, mind fullness itd. Można go oglądać na przykład dla ładnego aktora. Chociaż dla mnie się on nie podoba taki czarny piękniś kompletnie nie w moim typie 😜


Sokrates daje Danowi lekcję Mind Fullness poprzez wrzucenie go do wody. Och jak często mam ochotę to zrobić wielu osobom....
PS. Jak dotrwałeś do końca to napisz komentarz. Nie mam zamiaru reklamować bloga nigdzie, ale chciałabym łatwiej docierać do ludzi, którzy właśnie takich treści szukają. Dzięki komentarzom Google uznaje wpis za bardziej wartościowy i poleca go w wynikach wyszukiwania. Ściskam i pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Co do pracy. To jestem tego zdania że żadna praca nie hańbi. Cokolwiek byś nie robił/robiła. Czy jesteś urzędnikiem, pracujesz w fabryce czy chociażby sprzątasz ulice. Pod każdym względem robisz to co lubisz. To w czym czujesz się dobrze. I jak to powiedziała mi jakiś czas temu bardzo bliska osoba ,,Przyczyniasz sie do tego ze ludziom zyje sie lepiej. Nie ma nic wazniejszego" i z tym się zgodzę. Wszystko jest dla ludzi i nie ważne co robisz, a zawsze w pewien sposób pomaga to innym.
    Temat filmu. Polecam obejrzeć każdemu chociaż raz. Jeżeli przypadnie do gustu to polecić innym. Film jest genialny. Nie ma co się dużo rozpisywać.

    Wpis super jak wszystkie. <3
    P.S. Tylko nie wrzuć mnie do wody jak na tym ostatnim zdjęciu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że masz radość życia. Co do pracy, to żadna nie hańbi, a szczęściem jest nie mieć takiej, do której chodzi się za karę. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia