Dziś napiszę o kilku rzeczach, które bardzo ułatwiają i umilają życie i które bardzo bym chciała w Polsce.
1. Pieszy jest święty. Jak na przejsciu dla pieszych nie ma sygnalizacji to samochody widząc pieszego z daleka juz hamują. Nie trzeba wchodzić na przejście, żeby każdy samochód się zatrzymał. Można śmialo chodzić ze sluchawkami i nie rozglądać się przed przejściem. Jak jest sygnalizacja i jest czerwone a nic nie jedzie to wszyscy śmiało przechodzą. I to mi się bardzo podoba. Rozumowe podejście. Jak masz przejście z sygnalizacją takie, że trzeba nacisnąć guzik to nikt go raczej nie naciska jak jest mały ruch. A ruch jest mały, szczególnie dla osoby, która przeprowadziła się z Warszawy.
2. Nie ma zwrotu "pan, pani" wszyscy do siebie mówią cześć, dzięki temu jest fajny kontakt z ludźmi. Do każdego można podejść i bez względu na wiek po prostu powiedzieć hei. Przynajmniej
ja miałam szczęście trafiać na miłych, przyjaznych ludzi, np. Jak roznosiłam cv to albo brali albo czasem z uśmiechem mówili ze co prawda
oni nie szukają, ale mówili, gdzie mogę jeszcze zanieść. Mam wrażenie, że
ludzie są bardziej tu wyluzowani, nawet Polacy :-) No i faktycznie jest
gadka typu jak się masz co słychać, czyli small talk. Nie jestem jeszcze
przyzwyczajona do tego, ale muszę sobie wyrobić nawyk, żeby po prostu odpowiadać, że dobrze zamiast się zastanawiać, co odpowiedzieć.
3. Kranówa
Woda z kranu jest wspaniała, pyszna i cudowna, i wszyscy ją piją. Znajomy powiedział, że kupuje mineralną dopiero jak mu się butelka popsuje. Podejrzewam też, że woda jest miękka, bo to widać że czajniki ani kabiny prysznicowe nie załażą kamieniem tak jak w Warszawie na przykład.
4. Urzędnicy
Dziś byłam w urzędzie podatkowym załatwiać d-numer, czyli tymczasowy numer do karty podatkowej. W sobotę zarezerwowałam wizytę na środę na daną godzinę, zjawiłam się punktualnie, załatwiłam wszystkie formalności w może 10 minut. Pani w okienku była miła, wyrozumiała, pomocna i uprzejma. Załatwianie takich formalności to czysta przyjemność.
Na początek tyle, przecież nie będę się rozpisywać o widokach, morzu i czystym powietrzu, bo to wszyscy już pewnie wiedzą.
|
A i jeszcze miałam napisać, co mi się nie podoba. Wczoraj przeżyłam w aptece mikrozawał. Jak wyjeżdżałam z Polski wzięłam hennę do brwi i rzęs, ale zapomniałam wody utlenionej. Stwierdziłam, że skoro u nas kosztuje 2 zł a w Norwegii wszystko jest 2-3 razy droższe, to przeżyję jakoś te 6 zł. Jak przyszło do płacenia to w pierwszej chwili zastanawiałam się, czy ja może coś źle powiedziałam, czy pani nabiła o jedną jedynkę za dużo na terminalu... 119 koron co daje na złotówki jakies 50 zł za małą buteleczkę! Dobrze, że zauważyłam, zanim kupiłam... Także nie zdziwcie się, jak do najbliższej paczki z Polski będę na zdjęciach z bladymi brwiami :D
Dziś byłam w urzędzie podatkowym załatwiać d-numer, czyli tymczasowy numer do karty podatkowej. W sobotę zarezerwowałam wizytę na środę na daną godzinę, zjawiłam się punktualnie, załatwiłam wszystkie formalności w może 10 minut. Pani w okienku była miła, wyrozumiała, pomocna i uprzejma. Załatwianie takich formalności to czysta przyjemność.
Na początek tyle, przecież nie będę się rozpisywać o widokach, morzu i czystym powietrzu, bo to wszyscy już pewnie wiedzą.
|
A i jeszcze miałam napisać, co mi się nie podoba. Wczoraj przeżyłam w aptece mikrozawał. Jak wyjeżdżałam z Polski wzięłam hennę do brwi i rzęs, ale zapomniałam wody utlenionej. Stwierdziłam, że skoro u nas kosztuje 2 zł a w Norwegii wszystko jest 2-3 razy droższe, to przeżyję jakoś te 6 zł. Jak przyszło do płacenia to w pierwszej chwili zastanawiałam się, czy ja może coś źle powiedziałam, czy pani nabiła o jedną jedynkę za dużo na terminalu... 119 koron co daje na złotówki jakies 50 zł za małą buteleczkę! Dobrze, że zauważyłam, zanim kupiłam... Także nie zdziwcie się, jak do najbliższej paczki z Polski będę na zdjęciach z bladymi brwiami :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHahaha, twoje brwi ci za to podziękują, bo pracując jako fryzjerka widziałam wiele starszych kobiet, które całe życie robiły sobie hennę i zapomniały w którym miejscu były ich brwi... już nie miały ani jednego włoska na brwiach, tylko sobie skórę malowały. Miej jasne brwi, ale miej. Możesz sobie je też sadzą z zapałki podmalować ;)
OdpowiedzUsuńNie wierzę w takie brednie, starszym kobietom wypadają włoski z brwi nie od henny tylko z wiekiem po prostu tak się dzieje. Dobrze wiem, jak malować brwi, ale henna to wygoda, bo robię to raz na dwa tygodnie i mam spokój i wiem, że mi się nie rozmaże na deszczu albo podczas kąpieli w morzu. Poza tym od kiedy robię hennę to też smaruję je regularnie olejkiem na porost i póki co zauważyłam tylko poprawę ich kondycji. Aczkolwiek bardzo dziękuję za komentarz.
Usuń